piątek, 10 lutego 2012

„Rycina stuguldenowa” Rembrandta

"Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą. Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu, jest martwy, niczym zdmuchnięta świeczka. "  Albert Einstein
  Na ścianie w mojej pracowni wisi reprodukcja „Rycina stuguldenowa” Rembrandta. To pamiątka po wizycie w Domu Rembrandta w Amsterdamie. Obcowanie z rycinami Rembrandta to prawdziwe wzruszenie...
Nigdy nie przestanę zachwycać się Rembrandtem. Tajemniczym wewnętrznym światłem jego rycin.
Nie byłoby moich grafik bez szkoły Rembrandta. Tak tradycja wływa na współczesność. Nie ma współczesności bez tradycji. Nie ma przyszłości bez tradycji...
Z trwogą słyszę opinie, że grafika, czy malarstwo to przeżytek. Jeszcze bardziej niepokoi fakt, że mówia to artyści. Po co komu grafika, po co komu malarstwo, czy rysunek ? A no po to bymyśmy do końca nie zdziczeli.



środa, 1 lutego 2012

Ginący świat.

W momentach trudnych zawsze sięgam po książki profesora Stanisława Rodzińskiego, wielkiego malarza, wieloletniego rektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Słowa profesora dodają otuchy w chwili zwątpienia . Dają poczucie, że podąża się słuszną drogą i nie jest się samotnym w swojej pracy twórczej i tym co próbuje się przekazać młodym ludziom.
Dziękuję Panie Profesorze za wszystko co Pan napisał.



"Na pewno sztuka współczesna niesie w sobie wiele nieporozumień i błędów współczesnego
człowieka, a artysta nie zawsze ma siłę być dydaktą, czy niosącym światło radości
i uśmiechu. Czym innym jest więc zanurzenie artysty we współczesności i jego
świadectwo prawdy, czym innym natomiast pomieszanie pojęć i zapaść kulturowa, jakiej
jesteśmy świadkami. Czym innym odszukiwanie bolesnej prawdy ludzkiego życia w niełatwych
w odbiorze dziełach sztuki. Czym innym łatwe negowanie tradycji i zastępowanie
jej modą funkcjonującą równie krótko jak moda na krój męskiej marynarki czy damskiej
sukni." (...)


"Na pewno nie jest wskazówką, by sztuka współczesna była jakimś gazem rozweselającym
sączonym utrudzonemu człowiekowi z sal koncertowych, muzeów czy ze stron
współcześnie pisanych książek.
Otrzymując Nagrodę Nobla, wielki pisarz katolicki - François Mauriac tę właśnie
sprawę poruszył. Porównał czytelnika do Żydów, którzy mówili do proroka Izajasza:
„Powiadaj nam o rzeczach przyjemnych ... zwódź nas miłą nieprawdą". A dalej mówiąc
o swych dramatycznych opowiadaniach powiedział: „Barwa moich obrazów jest czarna i
ludzie sądzą mnie po tej czerni, a nie po przenikającym ją świetle, co na dnie pali się
głucho ...".
Powtarzam więc raz jeszcze. Problemem i tym. co niepokoi w sztuce współczesnej,
nie jest dramatyczna forma świadectwa, jakie składa artysta. Nie jest deformacja czy
krzyk bólu, nie może nią też być cisza pojawiająca się jako naturalna część utworu muzycznego
w dziełach współczesnych kompozytorów.
Tym, co naprawdę niepokoi, jest kłamstwo, pozory efektowności, uznawana za naturalną
zmiana maski, udawanie, efekt i pomysł jako remedium na brak istotnej treści, dla
której warto wypracować wartościową i wielką formę.
Tak więc najłatwiej zanegować tradycję. Uznać j ą za rodzaj stagnacji i lenistwa, nie
podejmując nawet powierzchownego trudu jej poznania. Tak więc najprościej zjawiskiem czołowym w życiu artystycznym uczynić sukces. Te przysłowiowe pięć minut w
prasie, radiu, a najlepiej w telewizji, które dają szybką satysfakcję, szybką pozycję,
odrobinę komplementów, trochę pieniędzy.
Tak więc nieźle jest również obudować swą twórczość czymś w rodzaju filozoficznego
bełkotu, który sprawia, że artysta nie tylko jest twórcą odkrywczym, ale również mądrym.
umie czytać czy krótko opowiedzieć o filozoficznych podstawach swego dzieła.
Oczywiście można uznać powyższą charakterystykę za żart czy złośliwość. Można
uznać, że po przekroczeniu np. czterdziestu, a już na pewno pięćdziesięciu lat oceniający
w ten sposób niektóre — powtarzam niektóre zjawiska sztuki współczesnej, wyraża wyłącznie
stopień i zaawansowania własnego otępienia czy miażdżycy.
Można jednak również, obserwując dzieje sztuki stwierdzić, że schyłek wieku, czas
zamętu, pomieszanie pojęć - są sprawami na tyle normalnymi, że na tyle znamy mechanizmy
pojawiania się ich co jakiś czas, że wystarczy przyjąć postawę cierpliwego obserwatora
i przeczekać.
Wydaje się, że tego rodzaju postawa jest nie do przyjęcia. Stopień przyspieszenia
zmian, jakie obserwujemy, wpływ tych zmian na nasze codzienne życie, konsekwencje
społeczne lawinowo toczących się wydarzeń - powinny skłonić nas do przypomnienia
podstawowych prawd, dzięki którym sztuka od stuleci była i pozostała świadkiem swego
czasu."
"ŚWIAT WARTOŚCI W SZTUCE W CZASIE ZAMĘTU " Stanisław Rodziński