czwartek, 26 lipca 2012

Grafika przetrwa

Wartość jednak wygrała. Grafika miała być upchnięta do piwnicznego pomieszczenia, gdzie znajduje się kotłownia. Zdawało się, że grafika warsztatowe jest bez szans. Prasy graficzne z trzech pracowni podzielonych według  trzech rodzajów druku miały stanąć w jedym rządku pod ścianą....Dzięki trzesieniu ziemi jakie dokonało się za sprawą mediów, a zwłaszcza miesięcznikowi "Debata" zwyciężył rozsądek...i grafika.
Rektor, prof. dr hab. Józef Górniewicz przedstawił projekt uchwały w sprawie zaopiniowania zadania inwestycyjnego pod nazwą „Modernizacja pomieszczeń  w budynku przy ul. Żołnierskiej 14a na potrzeby Pracowni Grafiki Wydziału Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie”, realizowanego w Systemie Zaprojektuj i Wybuduj.

Senat, w głosowaniu jawnym, jednogłośnie przyjął uchwałę w sprawie zaopiniowania zadania inwestycyjnego pod nazwą „Modernizacja pomieszczeń w budynku przy ul. Żołnierskiej 14a na potrzeby Pracowni Grafiki Wydziału Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie”, realizowanego w Systemie Zaprojektuj i Wybuduj (Zał. Nr 73).

Tym samym warsztat graficzny i środowisko graficzne w Olsztynie ma szansę na przetrwanie i rozwój.



czwartek, 12 kwietnia 2012

Stamperia del Tevere

Wspaniała pracownia graficzna połączona z galerią prowadzona przez dwóch grafików warsztatowych/ pasjonatów. Piękne miejsce położone  w zabytkowej, artystycznej dzielnicy  Rzymu : Trastevere (Zatybrze). Kocham to miejsce, oazę gdzie rozmawia się tylko o sztuce, grafice. Normalność !!! Łapię oddech i ładuję akumulatory.
W Rzymie, gdzie wszystko jest zabytkiem i sztuką jest miejsce na grafikę warsztatową, a w Olsztynie nazywa się grafikę skansenem....

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

recenzja Tamary Książek / Mistrz i uczeń

Zasadą programową Galerii Pentagon Wydziału Sztuki Politechniki Radomskiej, jest prezentowanie twórczości wyróżniających się artystów związanych pracą dydaktyczną z uczelniami artystycznymi. Formułę wystaw określono jako mistrz i uczniowie. Mistrzowie zapraszani są do wspólnego ze swoimi uczniami pokazu prac. W listopadzie i grudniu 2011 na wystawie zatytułowanej „Małgorzata Chomicz – studenci i absolwenci” prezentowany był zespół prac które zrealizowane zostały w Pracowni Grafiki Warsztatowej Instytutu Sztuk Pięknych Wydziału Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Decyzja o wyborze do prezentacji prac graficznych wykonanych w technikach tradycyjnych ma swoje głębokie uzasadnienie. Potwierdza je twórczość Małgorzaty Chomicz i jej uczniów.
W rycinie wykonanej w tradycyjnej technice graficznej, nie tylko rozszyfrowujemy koncepcję artysty, treść i znaczenia. Możemy też obserwować ślady ludzkiej ręki prowadzącej linię, wyżłobione ślady trawienia, warstwy farby, stopień rzemieślniczej doskonałości. Możemy nawiązać z nią dialog dotykając papieru, jego wklęsłości i wypukłości, a nawet niedoskonałości materiału lub warsztatu, które identyfikują dzieło. Możliwości nawiązania bezpośredniego kontaktu z ryciną – dzisiaj doceniamy bardziej, szczególnie że wobec zakwestionowania przez eksperymenty technik mieszanych i nowe możliwości techniczne wykorzystywane w realizacji prac graficznych – zacierają się różnice między drukiem, reklamą, ilustracją, a grafiką. Począwszy od litografii przez offset, serigrafię aż po techniki komputerowe z ich pozorną łatwością osiągania rezultatów artystycznych, zakwestionowane zostały przekonania że oryginalna (warsztatowa/artystyczna) grafika to ta, w której artysta w ramach jednej z tradycyjnych technik opracowuje matrycę, drukuje odbitki, opatruje je sygnaturą, tytułem, datą i nakładem, a na koniec niszczy matrycę.
Wystawa prac graficznych, o której chcę pisać, wobec prezentowanego przez ich autorów stosunku do dzieła graficznego – wydaje się być ważna. Nie tylko ze względu na artystyczne walory wystawionych prac. Także dlatego, że teraźniejszość sztuki często umyka refleksji teoretycznej i syntetyzującej. Przyglądamy się jej uważnie, poszukujemy „artystycznej prawdy" a jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że jest ona trudna do zdefiniowania.
Wystawa Małgorzaty Chomicz i jej uczniów wpisuje się w te rozważania i pozwala na nieco szersze refleksje odnoszące się do użytych w pracach środków artystycznego wyrazu i ich miejsca w obrazie sztuk graficznych dzisiaj. Prezentowane na niej prace graficzne nie podejmują problemów znamiennych dla wielu artystycznych działań pierwszej dekady XXI wieku. Należy je rozpatrywać w kategoriach estetycznych. Współczesna kultura mediów elektronicznych, ściśle związana z systemami komunikacji społecznej i technologią, nie interesuje autorów. „Prawda artystyczna" do której zmierzają, zawiera się w przestrzeni między koncepcją, wizją inicjującą proces twórczy – a gotowym dziełem. Natomiast „prawda warsztatowa", którą starają się osiągnąć skutecznie chroni autorów przed przesadą, nadmiarem i zbytkiem.
Wielkie epoki w sztuce nigdy nie kończyły się całkowicie. Coś z nich zawsze pozostawało w krwioobiegu następnych okresów jako tradycja nadająca się do twórczego przetworzenia. Małgorzata Chomicz przyznaje znaczenie tradycji pisząc na swoim blogu: Rycina stuguldenowa (Chrystus uzdrawiający chorych) Rembrandta van Rijn – wisi zawsze na ścianie mojej pracowni. Nigdy nie przestanę zachwycać się Rembrandtem, tajemniczym światłem wewnętrznym. Nie byłoby moich grafik bez szkoły Rembrandta.
Cytuje też wypowiedź prof. Stanisława Rodzińskiego wskazującą na znaczenie tradycji i jej stałą obecność w sztuce współczesnej. Źródła inspiracji płyną więc z wyrażanej przez dzieło Rembrandta miłości do świata widzialnego a poprzez widzialne jego aspekty – do niewidzialnego i wykorzystanie światła które w dziełach artysty jest zawsze rewelacją, odkryciem i tajemnicą.
Już wczesny debiut artystki (1995 r.) który charakteryzuje dojrzałość formy także w następnych latach artystycznych poszukiwań w których subtelne gry zmysłowej materii przy zachowaniu oszczędności środków wizualnych – ujawniają zdolność kierowania widza ku temu horyzontowi wartości, który ukształtowany został w tradycji warsztatowej i artystycznej. Efekty jakie daje operowanie technikami akwaforty, akwatinty, suchej igły, malarskie a nie graficzne traktowanie form, trawione i ryte kreski i punkty, ciemne płaszczyzny o zróżnicowanym natężeniu oraz białe plamy będące ich przeciwwagą – każdy z tych elementów na równi decyduje o ogólnym wyrazie odbitki graficznej. Operując kontrastami bieli i czerni artystka niweluje monumentalizm większych kształtów, podkreśla wewnętrzne podziały. W sposobie zakomponowania płaszczyzny często piętrzy coraz drobniejsze formy, zmienia wielkość i natężenie linii i punktów, operuje płaszczyznami waloru. Działając punktem, drobnym draśnięciem, kreską o mikroskopijnej wielkości, spiętrza analogiczne układy i obejmuje obszary daleko szersze, niż tylko gamę powtarzalnych form. Światło i cień stają się elementami decydującymi o wyrazie kompozycji, są też sposobem poszukiwania najdoskonalszej formuły dla poszczególnych tematów.
Kolejno powstające prace to formy przypominające rozłupane kamienie, kamienne stele, bramy, drzewa, trawy i żywioły. Kamień jest symbolem praprzyczyny, istnienia, niezmienności, ciężaru i długowieczności. Można go postrzegać jako broń (Dawid) i jako księgę praw (tablice przykazań). Artystka wspomina w wypowiedziach o o znaczeniu dla jej twórczości podróży do Włoch i Izraela i związanych z nimi przeżyciem opowieści biblijnych. Tytuły prac takie jak Psalm, Odkupienie, Pieśń o milczeniu... potwierdzają ten krąg zainteresowań.
Zatem – postawione na początku drogi twórczej przez artystkę pytanie – jest, jak sądzę, pytaniem o prawidła przesądzające o naturze świata, o jego celowość, a także o naturę człowieka i o Boga, i razem składają się na poszukiwaną, nadrzędną zasadę twórczości – zasadę sensu.
Okrągłe formy jak powierzchnie „rozłu-panych kamieni”, pejzaże ukazujące powstanie i rozpad świata. W tym stworzonym przez artystkę polu gry, jeśli zaakceptuje się główne założenie – potęgę natury, rządzą swoiste i logiczne prawa. To ona jest jedną z głównych przyczyn wszystkich procesów zachodzących na płaszczyźnie ryciny. Formy są oble, zaokrąglone i powtarzają się w różnych wariantach. Każda kreska, kształt, mały punkt korespondują ze sobą i wspólnie tworzą strukturę, która bez reszty wypełnia kształt formy. A kiedy pojawia się światło, ciemne pęka pod naporem bieli i zdaje się że to światło sprawia ze mikrostruktury które podlegają prawom wzrostu i rozpadu – odradzają się. Formy pęcznieją od środka by w końcu zmienić się w bryły złożone z wielu drobnych punktów określające podstawowe symptomy materii. Materia ta ma swoją głębię, jest namacalna, jej dotknięcie jest jednym z najżywszych odczuć zmysłowych.
Subiektywną analizą elementów struktury świata natury są między innymi prace: Psalm, akwatinta, wklęsłodruk, 2003 r., wym. 100x70 cm; Tęsknota, akwatinta, wklęsłodruk, 2003 r., wym. 100x70 cm; Odkupienie, wklęsłodruk, 2004 r., wym 100x70 cm.
Wertykalne kształty, natężenia walorowe, stosunki przestrzenne, to jakby efekt wczucia się autorki w siły kształtujące naturę. Zdaje się ona rejestrować to co się dzieje między atomami materii – linie
i punkty i ich stały ruch, napięcie energetyczne, kierunki ekspansji w górę, ku zwieńczeniu formy które ukształtowane jest przez efemeryczny byt drobnych, lotnych punktów. Pojawia się międzyprzestrzeń która zdaje się unicestwiać ich masę tak że pozostaje tylko pozbawiona ciężaru idea. Do tej grupy prac należą też miniatury graficzne Ogień, Woda i Powietrze, wykonane w technice akwatinty i mezzotinty z 2011 roku.
W grupie prac: Psalm 123, wklęsło-druk, 2000 r., wym. 100x70 cm; Psalm, wklęsłodruk, wypukłodruk, 2001r., wym. 100x70 cm; Brama, wklęsłodruk, wypukłodruk, 2004 r., wym. 100x70 cm, widać wysiłek przekraczania tego co zmysłowe ku temu co intelektualne i ukryte. Forma bramy wiąże się z symboliką granicy i jej przekraczania, które staje się momentem refleksji, świadomością jaką zyskujemy w momencie podjętej decyzji wszelkich przekroczeń w życiu i w nas samych. Wskazuje także na możliwość zobaczenia poprzez dzieło to co poza nim a co stanowi jego istotę. Łączenia tego co poprzez dzieło sztuki staje się widzialne z tym co mażemy zaledwie przeczuwać. Monumentalne formy mocno operują powierzchnią, a napięcia jakie się na niej pojawiają są wynikiem wewnętrznego napięcia. Kolor jaki się w tych pracach pojawia żarzy się ogniem pod powierzchnią dotyku, gama barw ziemi które szlachetnieją w zgaszonych szarościach i czerniach, ożywają w błysku światła w prześwicie bramy, innym razem u podstawy formy – dynamizując ją.
Osobną grupę prac stanowią miniatury graficzne ( seria Pejzaży z cyprysem, Znak I, Znak III, List i inne).

 Powstają w różnym czasie i są jeszcze jednym sposobem rozwiązywania przez artystkę nurtujących ją problemów artystycznych: wyrafinowanie linii i jej miękkość, małe prostokąty pełne kresek i rozjaśnień – pozwalające na utrzymanie równowagi między przestrzenią i światłem. Nie ma w nich żadnych schematycznych uproszczeń ani narzucających się rytmów, całe napięcie skierowane jest na wypowiedzenie swego stosunku do świata.
Krótki, bo piętnastoletni okres twórczości artystki, tu pokrótce scharakteryzowany, zaowocował 29 wystawami indywidualnymi i udziałem w ponad 80 wystawach zbiorowych oraz wieloma nagrodami otrzymanymi na krajowych i zagranicznych wystawach. Szczególnie satysfakcjonującym efektem wytężonej pracy artystycznej i dydaktycznej są nagrody jej studentów i absolwentów Wydziału Grafiki UW-M. I to oni towarzyszą „Mistrzowi” w radomskim pokazie.
Prace studentów wykonane są głównie w technikach akwaforta, sucha igła, akwatinta. Charakteryzuje je stylistyczna klarowność i pewna imaginacyjność, która wyraża się przez tworzenie pomostów między światem zmysłowym a symbolem wskazującym na rzeczywistość myślową. W miejsce realnego opisu kształtu pojawia się w nich czasem iluzyjność, a w miejsce realnego studium – ekspresyjna deformacja.
Piotr Kobrzyński – rytuje akty, pejzaże Warmii i Mazur, charakteryzujące się powściągliwością formy przy równoczesnym bogatym efekcie wyrażonym przez ekspresję kreski, rozlaną miękkość wydrapanych na płycie linii z całą ich rysunkową swobodą.


Agnieszka Nowacka w pracach dyplomowych wykonanych w technikach akwaforty i akwatinty rytuje pejzaże, które charakteryzuje miękkość akwafortowej kreski w studiach drzew i rozlewisk wodnych.
Natura jest w nich uspokojona i statyczna, łagodne światło, układ ciemnych i jasnych płaszczyzn równoważą kompozycję.


Ekspresja kształtu i dramatyzm wyrazu uzyskana przez kontrasty czerni i bieli oraz energię linii cechuje prace Małgorzaty Citowicz kiedy rytuje krzesło we wnętrzu i jakby dla równowagi spokojne i nostalgiczne wspomnienia z wakacji w nadmorskich pejzażach. Charakteryzuje te kompozycje ład który jest zasługą intelektu, wyrażający się w rozłożeniu akcentów w poszukiwaniu zasady jednoczącej w całość kompozycję.


Grafiki dyplomowe Karoliny Paszkowskiej, przedstawiają różne oglądy figury ludzkiej, lekkie i spontaniczne jak zapis pierwszej myśli. Ich wizualna uroda jest efektem zderzenia różnych technik, autorka łączy na jednej planszy akwafortę, akwatintę, suchą igłę oraz odciski różnych materii.



Katarzyna Robak także łączy na jednej planszy akwafortę, akwatintę, mezzotintę i suchą igłę. Autorce chodzi nie tylko o demonstrację biegłości warsztatowej. Ujmowanie kształtu jest czyste wyrazie a zastosowane rozmaite sposoby trawienia płyty dają efekt trzeciego wymiaru. I nie chodzi tu o perspektywę powietrzną ani o celność walorów ale o głębię przestrzenną.

Katarzyny Kulągowskiej inspirowane celtyckimi kamieniami i talizmanami grafiki dyplomowe są jak znaki czasu. Autorka sprawnie operuje płaszczyznami waloru które subtelnych różnicuje. Światło rozświetlające ciemne powierzchnie materii staje się elementem decydującym o wyrazie kompozycji.
Wojciech Dzieszkiewicz przedstawia weduty miast włoskich (Perugia, Florencja, Asyż, Piza). Drobne splątane kreseczki i ich zagęszczenia pozwala autorowi na osiągnięcie przestrzennych efektów i kontrastów pomiędzy jasnymi i ciemnymi partiami przedstawienia.
To tylko wybrane przykłady prac studenckich. Wskazują na znajomość warsztatu graficznego i co ważne indywidualny sposób rozwiązywania problemów. Wskazują też na słuszność przyjętej dla Galerii Pentagon zasady organizacji wystaw. Przekonują bowiem, że bardzo stara relacja mistrz – uczeń, dziś także spełnia się w efektach twórczej aktywności ucznia, jeśli ta relacja oparta jest na przekazywaniu wartości, kształtowaniu rozwoju intelektualnego i przygotowaniu do samodzielnej pracy artystycznej.


Tamara Woźniak-Książek
Autorka, dr, krytyk sztuki, współpracuje z Katedrą Struktur Przestrzennych i Teorii Sztuki Wydziału Sztuki Politechniki Radomskiej. Pracowała w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
 
Angelika Saniewska

piątek, 9 marca 2012

Grafika w natarciu

Zapraszam serdecznie na wystawę grafik aktualnych studentów, jak i absolwentów Instytutu Sztuki Wydziału Sztuki UWM w Olsztynie.
Obok prac studentów zaprezentuję również moje ostatnie grafiki. Mam nadzieję, że nie będzie to moja ostatnia prezentacja ze studentami.

piątek, 10 lutego 2012

„Rycina stuguldenowa” Rembrandta

"Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą. Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu, jest martwy, niczym zdmuchnięta świeczka. "  Albert Einstein
  Na ścianie w mojej pracowni wisi reprodukcja „Rycina stuguldenowa” Rembrandta. To pamiątka po wizycie w Domu Rembrandta w Amsterdamie. Obcowanie z rycinami Rembrandta to prawdziwe wzruszenie...
Nigdy nie przestanę zachwycać się Rembrandtem. Tajemniczym wewnętrznym światłem jego rycin.
Nie byłoby moich grafik bez szkoły Rembrandta. Tak tradycja wływa na współczesność. Nie ma współczesności bez tradycji. Nie ma przyszłości bez tradycji...
Z trwogą słyszę opinie, że grafika, czy malarstwo to przeżytek. Jeszcze bardziej niepokoi fakt, że mówia to artyści. Po co komu grafika, po co komu malarstwo, czy rysunek ? A no po to bymyśmy do końca nie zdziczeli.



środa, 1 lutego 2012

Ginący świat.

W momentach trudnych zawsze sięgam po książki profesora Stanisława Rodzińskiego, wielkiego malarza, wieloletniego rektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Słowa profesora dodają otuchy w chwili zwątpienia . Dają poczucie, że podąża się słuszną drogą i nie jest się samotnym w swojej pracy twórczej i tym co próbuje się przekazać młodym ludziom.
Dziękuję Panie Profesorze za wszystko co Pan napisał.



"Na pewno sztuka współczesna niesie w sobie wiele nieporozumień i błędów współczesnego
człowieka, a artysta nie zawsze ma siłę być dydaktą, czy niosącym światło radości
i uśmiechu. Czym innym jest więc zanurzenie artysty we współczesności i jego
świadectwo prawdy, czym innym natomiast pomieszanie pojęć i zapaść kulturowa, jakiej
jesteśmy świadkami. Czym innym odszukiwanie bolesnej prawdy ludzkiego życia w niełatwych
w odbiorze dziełach sztuki. Czym innym łatwe negowanie tradycji i zastępowanie
jej modą funkcjonującą równie krótko jak moda na krój męskiej marynarki czy damskiej
sukni." (...)


"Na pewno nie jest wskazówką, by sztuka współczesna była jakimś gazem rozweselającym
sączonym utrudzonemu człowiekowi z sal koncertowych, muzeów czy ze stron
współcześnie pisanych książek.
Otrzymując Nagrodę Nobla, wielki pisarz katolicki - François Mauriac tę właśnie
sprawę poruszył. Porównał czytelnika do Żydów, którzy mówili do proroka Izajasza:
„Powiadaj nam o rzeczach przyjemnych ... zwódź nas miłą nieprawdą". A dalej mówiąc
o swych dramatycznych opowiadaniach powiedział: „Barwa moich obrazów jest czarna i
ludzie sądzą mnie po tej czerni, a nie po przenikającym ją świetle, co na dnie pali się
głucho ...".
Powtarzam więc raz jeszcze. Problemem i tym. co niepokoi w sztuce współczesnej,
nie jest dramatyczna forma świadectwa, jakie składa artysta. Nie jest deformacja czy
krzyk bólu, nie może nią też być cisza pojawiająca się jako naturalna część utworu muzycznego
w dziełach współczesnych kompozytorów.
Tym, co naprawdę niepokoi, jest kłamstwo, pozory efektowności, uznawana za naturalną
zmiana maski, udawanie, efekt i pomysł jako remedium na brak istotnej treści, dla
której warto wypracować wartościową i wielką formę.
Tak więc najłatwiej zanegować tradycję. Uznać j ą za rodzaj stagnacji i lenistwa, nie
podejmując nawet powierzchownego trudu jej poznania. Tak więc najprościej zjawiskiem czołowym w życiu artystycznym uczynić sukces. Te przysłowiowe pięć minut w
prasie, radiu, a najlepiej w telewizji, które dają szybką satysfakcję, szybką pozycję,
odrobinę komplementów, trochę pieniędzy.
Tak więc nieźle jest również obudować swą twórczość czymś w rodzaju filozoficznego
bełkotu, który sprawia, że artysta nie tylko jest twórcą odkrywczym, ale również mądrym.
umie czytać czy krótko opowiedzieć o filozoficznych podstawach swego dzieła.
Oczywiście można uznać powyższą charakterystykę za żart czy złośliwość. Można
uznać, że po przekroczeniu np. czterdziestu, a już na pewno pięćdziesięciu lat oceniający
w ten sposób niektóre — powtarzam niektóre zjawiska sztuki współczesnej, wyraża wyłącznie
stopień i zaawansowania własnego otępienia czy miażdżycy.
Można jednak również, obserwując dzieje sztuki stwierdzić, że schyłek wieku, czas
zamętu, pomieszanie pojęć - są sprawami na tyle normalnymi, że na tyle znamy mechanizmy
pojawiania się ich co jakiś czas, że wystarczy przyjąć postawę cierpliwego obserwatora
i przeczekać.
Wydaje się, że tego rodzaju postawa jest nie do przyjęcia. Stopień przyspieszenia
zmian, jakie obserwujemy, wpływ tych zmian na nasze codzienne życie, konsekwencje
społeczne lawinowo toczących się wydarzeń - powinny skłonić nas do przypomnienia
podstawowych prawd, dzięki którym sztuka od stuleci była i pozostała świadkiem swego
czasu."
"ŚWIAT WARTOŚCI W SZTUCE W CZASIE ZAMĘTU " Stanisław Rodziński